Szcze Pan
Dołączył: 23 Maj 2013
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 17:01, 19 Wrz 2014 Temat postu: Smok z Krwi i Ogrody Bestii |
|
|
Smok z Krwi i Ogrody Bestii
Oddawałem się Światłu. Nie istniałem. Jednak coś było nie tak...
To docierało znowu.
Poczułem miliardy igieł przeszywających Światło i cierpienie milionów...
Zewsząd i znikąd.
Ocknąłem się i ból mną zawładnął straszny.
Spadałem i nic nie mogłem uczynić by się zatrzymać.
Gęsta pajęczyna oplatała mnie.
Upadłem.
Leżałem na Ziemi w Ogrodzie Bestii i wiłem się w męce.
Konałem.
Ujrzałem Bestię potworną.
Stała nade mną i przysłaniała niebo.
Jej ślepia czarne jak węgiel błyszczały ogromne jak nigdy dotąd.
Leżałem u Bestii stóp nie mogąc pokonać bólu.
Paroksyzmy targały mną nie dając wytchnienia.
- Przybyłeś Ogrody moje podziwiać Synu Światła?
Ryknęła Bestia, a jej głos był ciął mnie jak brzytwa.
Cierniowa Korona pojawiła się na mojej głowie. Chciałem się podnieść.
Nie mogłem. Miliardy nici spowiły mnie kokonem.
- Słabyś! - zadrwiła Bestia.
- Skoro przybyłeś pokaże tobie Baranku moje Ogrody !
Trzęsłem się potęgą Bestii przygnieciony.
- Patrz!!!
Bestia ryknęła straszliwie.
Ujrzałem dzieciątka niewinne i wychudzone. Pędzili je zaklęciem Bestii opętani.
Pomiędzy drągi z rozciągniętą linką, która przed piersi zaklętych sięgała.
Dzieciątka na palcach stawały by nie móc przejść pod nią przerażone.
Które jej dotknęły szły dalej, które pod nią przeszły w blaszane powozy zamykano.
Bez okien. Bez światła wewnątrz...
Stwory bezduszne otwierały zamknięte powozy.
Martwe dzieciątka z nich wyciągały jak szmaty zużyte.
Ciernie wrosły w mą czaszkę. Popłynęła krew z tysiąca ran.
- Patrz!!!
Ujrzałem piece straszne z kominami do nieba. Żar z nich buchał potworny.
- Czujesz zapach Ogrodu mego Baranku?
Na wózkach jak ścierwo dzieciątka w pośpiechu ludzkie szkielety woziły.
Przez bezdusznych gnane.
W paszcze pieców i żar z nich buchający wrzucano niewiniątka.
Niektóre kwiliły cichutko.
Dym z kominów otaczał Bestię.
Broczyłem bez końca.
- Patrz Baranku oto Ogród mój!!!
Miliony szkieletów w skóry obleczonych ujrzałem.
Druty z kolcami ich pętały i strach przed Bestią.
- Patrz Baranku!!!
Ujrzałem tysiące dołów w ziemi wykopanych i dzieci Światła w nich konające.
Zasypywane w pośpiechu i hańbie.
- Cóżeś uczyniła Bestio przeklęta ? - szepnąć zdołałem.
- Namaściłem Pomazańców moich i Uzurpatorów! Spójrz jak władają!!!
Ujrzałem nikczemnego człowieka z oczami pełnymi szaleństwa.
Przemawiał do tłumów w szeregach równo stojących.
Głosem Bestii...
Moc wielka w nim była i jad się sączył, który zatruwał tłumy.
Odbierał rozum i prowadził ku zgubie.
- Po cóż żeś to uczyniła Bestio?
- Dzieło Światła poprawiam tylko... Baranku! - drwiła Bestia. Spójrz na to!
Ujrzałem Rzesze Aniołów o błękitnych oczach.
Dumne i piękne jasnowłose istoty bez duszy. Bezlitosne.
Władały światem wznosząc Nikczemnemu posągi z kamienia i stali.
W morzu krwi tonąłem.
- Syć się Baranku!!!
Ujrzałem człowieka poczciwego z fajką. Czerwone sztandary na których
sierp miast żąć kłosy gardła podcinał, a młot miażdżył serca.
A jego Chrust w dłoni swój chodak trzymał i w stół nim uderzał. Ci co przy nim siedzieli byli zasępieni.
Był jak ojciec, który dzieciom swym strawy odmawia i w ciemnych komórkach zamyka.
Ujrzałem człowieka z rumianą twarzą, który pisma palić kazał i czytać zabraniał.
Wszyscy poddani jego w jednakowe szaty odziani niczym armia terakotowa dreptali w miejscu.
Rumiana twarz tego człowieka nie wyrażała emocji, gdy miliony swoich na śmierć posyłał.
- Oto ogrody moje kielichem Twej goryczy Baranku!!! Bestia ryczała szyderstwem.
We krwi utonąłem, która to kokon męki mej rozpuściła.
- Gdzie żeś się podział Baranku ? - kpiła Bestia.
Krew z krwi, kość z kości. Powstałem.
Odrodziłem się jako Smok potężny i równy Bestii wszechmocnej.
Z gniewu powstałem.
Otwarłem powieki i spojrzałem prosto w ogromne ślepia Bestii.
Twardniała ma smocza powłoka , kostniały kolce na niej. Rozpostarłem pazury z potwornymi
szponami. Staliśmy naprzeciw siebie. Bestia i Smok z Krwi.
Rzucił się na mnie jako ja na niego. Nie zwiodło nas nasze podobieństwo.
W piekielnym uścisku Bestii nagle się znalazłem. Szpony swe straszliwe wbiłem w jej powłokę.
Ryk Bestii się rozległ , który mnie ogłuszał. Wzbiliśmy się w przestrzeń. Rozrywałem jej powłokę.
- Bestio przeklęta! Już ci nie popuszczę!!!
Runęliśmy na ziemię w pachnącej kwiatem krainie pośród wiśni rajskich ogrodów kwitnących.
I Słońce rozbłysło na niej. I grzmot jakiego dzieci Światła jeszcze nie słyszały.
Zadrżała Ziemia przerażona, a dzieci struchlały.
Tuman pyłu, krwi i łez wzbił się jako grzyb do samego nieba.
Hiroszima nie istniała.
Wyrwała się Bestia żarem palona. Uchwyciłem ją ponownie i o Ziemię cisnąłem obok.
Po raz drugi Słońce rozbłysło i wypaliło ziemię.
Nagasaki nie istniało.
Jam jest Smok największy ze Smoków. Nie będzie Bestia mi urągać!
Niechaj pamięć o Bestii Ogrodach przez was zbudowanych zostanie z wami na wieki, abyście nigdy więcej nowych nie stworzyli!!!
<...>
Post został pochwalony 0 razy
|
|